Są piękne. Szczególnie wiosną i latem: szybkie, gwałtowne, efektowne i krótkie. Dzisiaj jedna taka przechodziła…
Tag: niebo
No i tegoroczne radomskie Airshow dobiegło do spokojnego końca. Zła passa została przerwana, a sama impreza była niesamowita. Forza, forza Tricolori! (czy jakoś tak – włoski nie jest moją mocną stroną ;) ).
Poniżej – nie taka foto krótka relacja (uwaga – dużo zdjęć) z niedzieli, 28 VIII 2011 roku. Za jakiś czas (wkrótce, znaczy) postaram się przedstawić „Airshow moim okiem”. Ale to jeszcze nie teraz. Na razie – foto relacja z drugiego dnia radomskich pokazów. Smacznego!
(Aby obejrzeć resztę artykułu, kliknij na zdjęciu)
Jest (a w sumie to był) 27 VIII 2011r. Airshow radomskie możemy uznać za otwarte. Od 9 rano do 18 z groszami coś latało. Nasze Migi, Su (dwudzieste drugie), eFy 16, Hawki, Herculesy, AMXy, etc, etc.
9 godzin czystej akcji na niebie. Pokazy solo, grupy akrobatyczne, przeloty. Był nawet śmigłowiec redbulla. I to wszystko w jednym miejscu. Do tego prażące słońce (dzięki bogu za wiatr – bez niego już dawno nabawiłbym się udaru słonecznego). Ani jednej chmurki na niebie. Ale nic to – pierwszy dzień za nami. Warto było. Co z tego, że już zaczyna skóra płatami schodzić z każdej odsłoniętej części ciała. Nieważne. Było, minęło. A zacnie było!
Poniżej dość dużo zdjęć, ale nie mam siły przeprowadzić pełnej selekcji. Dość to obciąża łącze. Ale chyba warto. A co! W końcu to jedyna impreza tego kalibru w Polsce. I do tego raz na dwa lata… Frecce Tricolori, Patrouille Suisse, Patrouille de France, f16 Demo Team, Orliki, Biało-czerwone Iskry, walka kołowa mig 29 kontra f16, Eurofighter, Grippen, Awacs NATO, i tak dalej, i tak dalej. Dużo, gęsto, szybko głośno. O to w końcu w tej imprezie chodzi!
(Aby obejrzeć resztę artykułu, kliknij na zdjęciu)
Ostatnio dopadło mnie. Mocno. I tak niemal samo z siebie.
Zauważanie piękna w prostych rzeczach. Takich jak niebo. Niby nic, a jednak. I w związku z tym, od kilku tygodnie wyżywam się artystycznie i je krzywdzę. Czasami z przyzwoitym skutkiem.
Zdjęcia poniżej były robione na przestrzeni jednego miesiąca i tylko w trybie lenia. Czyli z balkonu, ale o dobrych godzinach :) Żadne tam Egipty czy inne Konga. U nas też się da!
Co do obróbki – wbrew pozorom jest jej niewiele. Nawet bardzo niewiele – rozciągnięcie tonalne sceny, kapka saturacji i tyle.
(Aby obejrzeć resztę artykułu, kliknij na zdjęciu)