I czas na drugą część koncertu z oświęcimskiego rynku: Maroon Town i Dżem.
Jest coś magicznego w takich „rynkowych” koncertach. Z jednej strony – niby wyśmiewane „święto ziemniaka”. Z drugiej: naprawdę świetna za bawa. Po pierwsze – publiczność mniej zblazowana, czy rozpieszczona niż ta „wielkomiejska”. Po drugie – wykonawcy są bliżej publiczności. A stanie w „fosie” (czyli wybiegu dla fotografów i ochrony) na takich koncertach też jest zupełnie inne. Jest coś magicznego w znajdowaniu się na styku dwóch stron barykady, dwóch spotykających się energii.
Smacznego!