28 IX 2012 roku, w Światowy Dzień Wścieklizny, miałem okazję uczestniczyć w dość nietypowej akcji: „szczepiłem” lisy :)
Całość odbywała się z pokładu Antka (An-2), gdzie przez specjalną rurę (podpiętą to magicznej puszki z fotokomórką i gpsem) zrzucaliśmy lisom szczepionki.
Same szczepionki to takie starsznie śmierdzące rybią mączką coś, co ponoć lisy lubią. A zrzucanie polegało na wyrzuceniu z samolotu, co sekundę, takiej szczepionki. Start i lądowanie odbywało się w Łososinie Dolnej, a sam lot trwał 4 godziny. Grasowaliśmy w okolicach Babiej Góry. Do tego z widokiem na Tatry :)
Poza niewątpliwą satysfakcją z poprawienia sytuacji bytowej lisów, miałem też okazję nie dość że polatać, to jeszcze zrobić parę zdjęć (no i potestować Kondziową fiszkę :) ).
Smacznego.
Swoją drogą, muszę przyznać, że jest coś magicznego w locie (stosunkowo ;) ) niedużym samolotem, z widocznością terenu. Ciężko to opisać, ale… No – tak jest ;) Świat z góry wygląda inaczej, pomimo tego, że zna się go z przyziemnej perspektywy. Polecam!
Skomentuj
Komentarze